Namąkniętą od deszczu drogą zbliża się do wioski bogato ubrany, zakapturzony jeździec. Jest sam. Naprzeciw wychodzi mu kilku miejscowych chłopów. Nie kłaniają się, nie miętolą czapek w rękach. Mają włócznie, tarcze, pancerze i nieufne, twarde spojrzenia. Bo tu jest Acerbia, kraina wojny. Miesiąc temu sąsiad ich jarla za niewiadomą zniewagę spalił sąsiednią wioskę. Pół roku temu zwiadowcy z armii kratogów porwali wszystkich mieszkańców kolejnej, by ich bestie miały co jeść. Dwa lata temu jeden żądny skarbów przybłęda obudził coś śpiącego w pobliskim kurchanie, przez co przez rok ściągały w te strony plemiona kozłogorów, oddziały fengarów i grupki patrzaków, aby mordować i przeprowadzać swoje krwawe, czarnoksięskie rytuały... Teraz jest spokój. Co prawda w pobliskim lesie siedzą partyzanci, ale oni przynajmniej zrobili porządek z bandytami. Podobno, bo kto ich tam odróżni.
Zatem miejscowi chłopi nie boją się samotnego, zakapturzonego jeźdźca. Są po prostu ciekawi, jakie kolejne licho zgotował im los.
Wymyśliliśmy Acerbię jako najbardziej klasyczną krainę Wyniesionych Ziem. Zwykłe fantasy, takie z karczmami, wioskami i zamkami. Z legendą o dawnym królu i pozostawionym przez niego artefakcie, którego moc pozwoli na nowo zjednoczyć całą krainę. Z dobrymi banitami i złymi baronami. Z twardymi, nie dającymi sobie w kaszę dmuchać mieszkańcami. Z panteonem bóstw, powiązanych, jak każda rodzina, węzłem opowieści i współzależności. Dla klimatu dorzuciliśmy jeszcze drzemiące gdzieś pod zapomnianym kurchanem pradawne zło.
Deszcz przyszedł sam...
A z nim domowe wojny, iglaste bory, najazdy potworów, wieże czarnoksiężników, zdrady jarlów, łowcy niewolników, zgliszcza wiosek i... melancholia tych ciemnowłosych, poważnych ludzi, z których każdy chciałby być spokojnym rolnikiem, ale życie lepiej nauczyło go władać włócznią niż lemieszem. Czujecie? Tak, nie mylicie się - to woń jesiennej gawędy... To serial "Robin of Sherwood" z Michaelem Praedem w roli Robin Hooda i muzyką Clannad. To kraina wymyślona przez ludzi, którzy urodzili się w latach 80-tych i lubią chodzić po górach, żeglować po Mazurach i grać po piwnicach w pierwszego Warhammera. To chyba najbardziej "polska" kraina Wyniesionych Ziem, nawet biorąc pod uwagę Slevię, o której później.
Na kompletny opis Acerbii pewnie przyjdzie jeszcze trochę poczekać, póki co zapraszam do zapoznania się ze statystykami i charakterystyką acerba:
Komentarze:
Bo prawdziwa strona musi mieć pochodnie... i czaszki...
- z tradycji Pafhammera
Zaprojektowane i prowadzone przez piwnicznych amatorów!